24 tydzień ciąży, waga 670 gram, 33 cm długości… 30.08.2013 godzina 15:50
Długo staraliśmy się o dziecko. Adaś jest moim pierwszym dzieckiem, ale z ciąży trzeciej. Dwie poprzednie ciąże straciłam w 8 i 9 tygodniu. O ciąży dowiedziałam się przypadkiem.

Nie spodziewałam się jej, ponieważ przestaliśmy się z mężem starać o dziecko. Tak naprawdę to myśleliśmy o inseminacji, która miała nam ułatwić zajście w ciąże. Kilka dni kiepsko się czułam postanowiłam zrobić test ciążowy. Na teście pojawiły się dwie różowiutkie kreseczki. Byłam przeszczęśliwa, ale i pełna obaw czy tym razem się uda. W 9 tygodniu ciąży pojawiło się niewielkie plamienie. Byłam pewna, że znów straciłam dziecko jednak ciąża się utrzymała a krwawienie nie zagrażało dziecku. Po za tym jednym incydentem ciąża przebiegała prawidłowo. Maleństwo rosło w moim brzuszku zaczynał się wiercić i mnie kopć  były to najcudowniejsze chwile. Niestety nie było mi dane cieszyć się tymi chwilami za długo. W 21 tygodniu ciąży na wizycie ginekologicznej dowiedziałam się, że mam 2 mm rozwarcie. Trafiłam do szpitala w którym okazało się, że rozwarcie jest już dużo większe i lada moment rozpocznie się akcja porodowa. Byłam przerażona. Cały czas wierzyłam w to, że utrzymam ciąże do końca. Niestety nie udało się. W 23 tygodniu ciąży zaczęły się sączyć wody płodowe i zostałam przetransportowana śmigłowcem do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. W którym rozpoczęła się walka o każdy dzień. Niestety w 24 tygodniu ciąży pojawiło się krwawienie i rozpoczęła się akcja porodowa. Nóżki Adasia były już w kanale rodnym i niestety nie dało się już tego zatrzymać. Poród odbył się drogami natury, był traumatyczny  ponieważ do końca nie wiedziałam czy mój synek przeżył. Po  kilku minutach otrzymałam informacje że żyje. Byłam przeszczęśliwa. Punkty jakie otrzymał w skali Apgar 0, dopiero po 3 minutach reanimacji zaczęło bić serduszko. Od 30 sierpnia 2013 roku rozpoczęliśmy walkę o życie Adasia.
Kiedy Go pierwszy raz zobaczyłam był tak maleńki, że zmieściłby się w mojej dłoni. Gdy poczuł moją obecność  wyciągnął do mnie rączki jakby chciał powiedzieć „mamusiu proszę zabierz mnie stąd ja chcę się do Ciebie przytulić. Jest mi tu tak bardzo źle”. A mi łzy płynęły same bo byłam bezradna i nie mogłam nic zrobić tylko patrzyłam na Jego cierpienie. Wtedy sobie pomyślałam że zbyt długo na Niego czekałam, żeby teraz się poddać i z Niego zrezygnować. Rozpoczęła się walka o każdy dzień. Stosowano wentylację mechaniczną przez 42 dni następnie przeszliśmy na CPAP na którym Adaś był jeszcze ok 14 dni po czym ku naszemu zdziwieniu zaczął samodzielnie oddychać. W 13 dobie życia wystąpiło pogorszenie stanu i objawy infekcji wtórnej o przebiegu septycznym z anemią, małopłytkowością leukocytozą a następnie leukopenią. Podczas infekcji miał wielokrotnie przetaczaną krew, płytki krwi i osocze. Łącznie miał 9 transfuzji. Na skutek posocznicy Adaś miał wylew III i IV stopnia. Pojawiła się retinopatia ROP II z +. Synek przeszedł zabieg laserowy i dwukrotnie miał podawany Lucentis w Instytut „Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka”.   Synek miał problem ze ssaniem i jedzeniem. W końcu  po 110 dniach opuściliśmy szpital i zaczęliśmy walkę o Jego sprawność.  Adaś ma obecnie 17 miesięcy a my nadal czekamy aż usiądzie, wstanie i powie pierwsze słowa.  Nadal walczymy i wierzymy w to, że nasz Synek będzie sprawnym chłopcem. Pomimo tylu niewiadomych jednego jesteśmy pewni w 100% Adaś jest naszym największym szczęściem jakie mogło nas spotkać i największym cudem jakim mógł nas obdarzyć Bóg. Każdy dzień uczy nas pokory , ale poranek z uśmiechem na twarzy naszego Synka wynagradza wszystkie trudności.

Jesteś rodzicem wcześniaka? Potrzebujesz rozmowy? Wsparcia kogoś kto przeszedł już przez najtrudniejszy czas pobytu w szpitalu? Potrzebujesz pomocy w radzeniu sobie z codziennymi problemami z jakimi borykają się nasze maluchy? Skontaktuj się ze mną chętnie Ci pomogę.
Tel: 782 367 008

Share This